Jak zwykle, nie będę oryginalny, bo sam pisałem o tym już ze trzy razy. Kolejny oburzony katolik rozgdakał się, że doznał obrażeń w uczucia religijne. Że to skandal, że nie pozwala, że dość prześladowań katolików i że są najbardziej prześladowaną grupą w Polsce.
Jako że ćwiczyłem retorykę na tym temacie już wiele razy – pominę różne błyskotliwe złośliwości. Zastanawiałem się nad genezą tej przewrotnej sprawy. Kto ich tak prześladuje? Dlaczego są obrażani? Co powoduje, że inni ludzie nagle biorą na tapetę jakieś symbole uznane przez nich za święte i zmianami w nich dają wyraz własnym uczuciom? Oczywiście konstatacja niedostępna naszym rodzimym talibom i wiem, że raczej tego nie czytają, ale – akcja rodzi reakcję. Jeżeli widzę rozmodlony tłum, który co tydzień obiecując odruchowo poprawę, robi to co robił – czyli tarza się i pławi w grzechu, to nie sposób uwierzyć w intencję. A jeżeli to ma być w ogóle modus operandi na życie – to ja poproszę o sens tego przedsięwzięcia! Jeżeli mi non stop błyskają w oczy złotym cielcem, jeżeli akceptują wybryki hierarchów i proboszczów, jeżeli chcą przykroić na swoją miarę wszystkich dookoła no to ja przepraszam – ale nie! Jeżeli w każdym kiblu i schowku na miotły, w każdej sali, korytarzu czy magazynie na ścianie dumnie rozpiera się krzyż, to nie jest to już symbol religijny tylko znak posiadania, jak wypalony na krowie. I spróbuj powiesić coś obok – to będzie owo sławetne prześladowanie. I dobrze, jeżeli cię różańcami nie zajebią. Oczywiście wyjaskrawiam dla uwypuklenia tematu. Ale robiłem takie doświadczenia, kończyły się zazwyczaj agresją. Dobrze jeśli tylko werbalną…
I jak się okazuje, to już nie są małe, krzykliwe grupki terroryzujące swoje środowisko; to międzynarodowe korporacje, zarządzane w stylu mafijnym z potężnymi środkami i wpływami. Walczącymi o utrzymanie i rozwój status quo KK.

Wydaje się jakby owo sławetne prześladowanie katolików polegało na uniemożliwieniu im prześladowania innych – wszystkich tych, którzy nie wyznają ich poglądów. Bo skąd wzięły się te wszystkie obrażające ich uczucia wydarzenia? Kiedy mało im było skoszarowania ciał, umysłów i woli swoich baranów. I zorientowali się, że są jeszcze tacy, którzy myślą, a jak myślą – to inaczej! No więc hajda! Zniszczmy ich! Ośmieszmy! Unurzajmy w gnoju! Zepchnijmy do podziemi i piętnujmy! Recepty mają skutecznie dopracowane przez wieki trwania tej szacownej mafii jaką jest KK. Akcja rodzi reakcję. Stąd biorą się rozgdakani w świętym oburzeniu katolicy doznający obrażeń w uczucia religijne. No bo jak to? Ktoś się odwinął? Oddał? Odszczeknął? Toż to zbrodnia! Wszak tylko my mamy prawo szczuć, mordować i prześladować! Mamy to prawo od Boga! Bardzo sprytny zabieg kiedy złodziej krzyczy – „łapać złodzieja!” . Bij i krzycz że cię biją…
I zawsze pytam przy takich okazjach – czy ten twój Chrystus czy inna Matka są tacy słabi, że mój żart (nawet niewczesny) czy obrazoburczy protest go zabiją? Czy boisz się, że rozbije się jak gipsowy krasnal i okaże się, że wszystko w co wierzyłeś to wydmuszka? Czy mój protest przeciw zawłaszczaniu każdej przestrzeni spowoduje że Jezus strzeli focha i tobie dostanie się rykoszetem? Czyżby moja niezgoda na wtrącanie się w moje życie była dla ciebie policzkiem? No to może nadstaw drugi? Czyż nie tak nauczał twój mistrz?..

Tak naprawdę te tzw. uczucia religijne, to tylko wściekłość lub nienawiść do tych, którzy są nieposłuszni i się nie podporządkowują. To nie ma nic wspólnego z żadną religią. Tak samo reagują komuniści i faszyści. Chodzi o tylko o autorytarną ideologię.

Komentarze

comments