Jako żem w budowlance i okolicach dość biegły, zdarza mi się czynić przygotowania do zacnej imprezy cyklicznej pt „Miesiąc fotografii w Krakowie”. Niezorientowanym wyjaśniam, że przez miesiąc w galeriach, knajpach i specjalnie do tego improwizowanych salach, loftach, kinach i gdzie się tylko da a fantazja podsunie – jest wystawa. Fotografie są przeróżne. Autorzy z całego świata. Tematyka dowolna. I niestety jakość (możliwe że właśnie z nadmiaru wolności) jest również mocno rozstrzelona. I nie chodzi tu o jakość wykonania, bo wystawiający przynajmniej warsztat mają opanowany.

Nie chcę tu mówić o zdjęciach poruszających, tak historycznych jak i współczesnych, bo takie z zasady mają być! Ale o zdjęciach nijakich. Przedstawiających nie wiadomo co – kogoś w przelocie do gdzieś, albo zastygłe nic, albo nic w przelocie zastygnięte do gdzieś… Oczywiście, można i to podnieść do rangi sztuki. Można nawet stworzyć nowy kierunek – nijakizm. Biorę też pod uwagę, żem gruboskórny i subtelność w dziele zawarta jest mi z definicji niedostępna. Ale sami etatowi brodaci hipsterycy, biegli w nijakizmie krzywią się i wzruszają ramionami… Tu pada pytanie – o co chodzi? A skoro nie wiadomo o co chodzi…

Czyli w takim razie wystarczy na zasadzie hucpy wykreować nazwisko i można się ślizgać po dotacjach? Jeździć po wystawach europy, gdzie przed każdym takim dziełem stanie brodziaty jegomość z przekrzywioną mądrze głową opierając ją na dwóch palcach wpartych w policzek. Z jedną myślą – „Nic z tego nie rozumiem, więc to musi być wielka sztuka…”

Nie chcę tu rozgrzebywać starego i podstawowego niejako problemu – „co jest sztuką, a co już nie”. Historia pokazuje jak błyskawicznie ten krąg się poszerza. Już to poprzez odkrywanie nowych technologii, już to poprzez włączanie do tego zbioru dziedzin, które jeszcze przed chwilą nią nie były. Może więc i nijakizm, jako opozycja do sztuki która ma coś i chce coś wyrażać, niebawem się ukonstytuuje i wejdzie do kanonów? Sztuka której wyrazem i jedyną ekspresją jest wzruszenie ramion? Być może jesteśmy świadkami narodzin nowej dziedziny sztuki? Spójrzcie ilu artystów wokół!.. I z jakim zapałem produkują dzieła! Czy to w muzyce, plastyce czy literaturze! Rzekłbym nawet, że to wiodący obecnie kierunek…

Prócz nijakizmu, lub nawet w ramach niego, bo efekt końcowy jest bardzo podobny, jest też moda na eksplorowanie i epatowanie śmietnikiem. Był taki trend powstały na bazie zdrowego i autentycznego buntu, sprzeciwu wobec skostniałych form – turpizm, punk, antyestetyka. Spełnił swoją rolę – pchnął sztukę na nowe tory, otworzył okno i wywietrzył salon. Ale nieustanne trwanie i pielęgnowanie tegoż to anachronizm i oszustwo. Pokazywanie „śmietnika” jako „dzieła”, co w swoim czasie było szokiem, spełniło swoją funkcję. Dziś już nikogo nie bulwersuje. Dziś już jest tylko przykrywką mającą schować impotencję twórcy. Albo jego nijakizm właśnie.

Sztuka udająca śmietnik w końcu nim się staje. Zaczynają do niego trafiać wszelkie odpady edukacji artystycznej pokrywające brak myśli, czucia i talentu hucpą i bezczelnością. I nie chodzi o to, by ograniczać, by narzucać kanony czy granice. Ale jak to rozpoznać, by nie ustanowić cenzury, a ustrzec się hohsztaplerki?..

co jest sztuką

Komentarze

comments