Niektóre sprawy, jakby głupio nie brzmiały, jakby logicznie były nie do obronienia – jednak działają. Moja ukochana ma ciekawą teorię na temat ruchu tramwajowego. Mianowicie jeżeli czekamy na jakiś konkretny numer, a widzimy że taki sam jedzie w przeciwna stronę, to niezawodny znak, że najdalej do minuty pojedzie w naszą. Wpierw oczywiście parsknąłem śmiechem. A gdy okazało się że faktycznie tak jest – stwierdziłem że to przypadek. Następnie zacząłem szukać uzasadnień w prawidłach ruchu, rozkładzie jazdy i rachunku prawdopodobieństwa. To się nie da obronić! A działa…
Dostałem od natury taką przypadłość (prócz wielu innych cudownych przymiotów) że nie miewam kaca. Nie żebym nie używał! Po prostu lekki szmerek który się rozpędza kawą czy śniadaniem. Ale raz na czas przychodzi król wszystkich kaców. I wystawia potężną fakturę. Jestem wtedy o krok od własnoręcznego urwania sobie głowy. Gdyby mnie tak noga bolała – chyba bym sobie odciął… Wtedy, (może w ramach tej faktury a może jako fanfary dla jego wysokości) na ogół gdzieś w sąsiedztwie jęczą kosiarki strzygą trawnik albo żywopłot. Albo prują asfalt…
W zakamarkach drogi do domu mam takie przejście między klombem a ścianą. Klomb otoczony żywopłotem. Tym razem od wiosny nie był przycinany więc rozrósł się jak szalony. Trzeba się przedzierać, czasem zderzając się z osobą idącą z naprzeciwka. Zwłaszcza po zmroku to mało przyjemne. A jeszcze po deszczu… Alternatywą jest nadrabianie sporego kawałka drogi. Za każdym razem przechodząc przez tą dżunglę słałem joby odpowiednim służbom. W końcu zalęgła mi się żartobliwa myśl, że czekają na mojego kaca…
Może to jakiś nieznany wymiar czegoś w rodzaju telepatii? Jakichś energii życzeniowo chciejskich? Niewykrywalnego przez nas łańcucha przyczynowo skutkowego? Może w zarozumiałości swojej i zachwycie nad intelektem ludzkości zauważamy, jak kura, zależność między pojawiającą się istotą wołającą „tiutiutiu” a deszczem ziarna z nieba. I poprzestajemy na tym zachwycie? A może nie mamy do tego narzędzi? Na przykład innych niż posiadane zmysłów? By zauważyć cały proces a widzimy tylko możliwy do zaobserwowania odprysk całości. I chcemy go jakoś logicznie umiejscowić w ciągu przyczynowo skutkowym…
Był u mnie ostatnio król. Król Kac. Fanfary na jego cześć zgrzytały mi w głowie jak tarczowa piła. Gdy szedłem do sklepu po lekarstwo – przejście obok klombu zapraszało całą szerokością chodnika…

Komentarze

comments