Plagi

Kilka wydarzeń z ostatniego mniej więcej tygodnia wyglądało tak, że gdybym zobaczył to na ekranie jakiejś durnej komedii z Benem Stillerem to stwierdziłbym że mocno naciągane… Najpierw w całej kamienicy wywaliło prąd. Szukali przyczyny już drugi dzień i wpadli na pomysł, że sprawdzą wszystkie mieszkania pod kątem sprawności instalacji. Jako że nie miałem żadnych elektrycznych tajemnic – wpuściłem ich z ufnością. I cóż się okazało? Że stojące w kącie obok pieca ustrojstwo, pozostałość po poprzednim właścicielu, jest nietypowym urządzeniem grzewczym i na dodatek, co wyszło po krótkim śledzeniu kabli – podłączone na lewo! Czyli przed licznikiem! Ha! Ha! Zakrzyknęli tryumfalnie elektryści! Mniemając że znaleźli przyczynę awarii, a przynajmniej rodzynek, który im osłodzi daremne poszukiwania przyczyny tejże. Urządzenie było przedpotopowe i miało swój urok jako ozdoba. I tak było przez nas traktowane. Nawet pojęcia nie miałem że to urządzenie grzewcze! I jeszcze podłączone na lewo! Bo zapewne bym go używał, a już na pewno ukrył przed oczami elektroszpiega! Wzięli licznik do niewoli grożąc mi przy tym rychłą karą i wstrząsami. Pani w okienku, gdzie poszedłem interweniować i tłumaczyć się jak głupi (sam bym w takie tłumaczenie nie wierzył) określiła z grubsza wymiar kary finansowej, prawdopodobieństwo kary pozbawienia wolności i że póki oni nie ustalą ile, a ja tego nie zapłacę, to nie mam co liczyć na ponowne przyłączenie… Czyli może na wiosnę… Idzie zima a u mnie wszystko na prąd. Spróbujcie tak kiedyś, choćby dobę – duże przeżycie. Można z oświeczkowania i opatulenia zrobić atut – przygodę, ale na trzeci dzień przestaje być zabawne.
Carmelita, tknięta intuicją w czułe miejsce, zanurkowała w ocean nieuporządkowanych a pobieżnie przeglądanych papierów i znalazła… Dokument z lat ’50 – protokół odbioru i fakturę na wykonanie urządzenia grzewczego podłączonego bezpośrednio do „prądu administracyjnego” podbite i podpisane przez … ówczesną elektrownię miejską! Czyli wszystko było lege artis! Pani w okienku przeciągła ten papier (przezornie skopiowany) przez wszystkie możliwe, nadziwić się nie mogące instancje. Coś mi tam groziła konsekwencjami za wprowadzanie w błąd Elektrycznego Boga, ale łaskawie uwierzyła w mą w tej materii niewiedzę. Tu zaczął się mój pochód po urzędnikach, z których każdy zapewniał mnie, że już jutro, po czym okazywało się że jutro owszem, ale następna bumaga w następnym okienku.
Kolejnej ciemnej nocy usłyszałem w łazience kapanie. Śledztwo z latarką pokazało wielką plamę na suficie. Sąsiad mnie zaczął zalewać. Jest noc, ja nie mam prądu, w kamienicy dalej nie wykryto przyczyn i wszyscy nadal myślą że to moja wina. A z owym sąsiadem trzymam od lat serdeczną kosę. On mi przesyła pozdrowienia przez wzywane patrole, ja jemu ślę nocne serenady na dowód sympatii. Tak jak się spodziewałem – nawet nie otworzył. Ale następnego dnia nastąpił wysyp dobrych zakończeń (tak mi się przynajmniej zdawało) – nareszcie znaleziono feler w instalacji, założono mi z powrotem licznik. Ile radości daje zwykła herbata, światło w kiblu czy ciepła woda!… I sąsiad łaskawie za dnia zszedł obejrzeć plamę i odchodzącą farbę. Obiecał wykryć i usunąć przyczynę. Ale okazało się że w międzyczasie poszedł sobie internet. Nie pomaga resetowanie, dociskanie wtyczek ani solenne wielopiętrowe zaklęcia. Czekam więc na wezwanego technika klepiąc w klawiaturę wspomnienia z poprzedniego tygodnia…
Carmelita poszła kupić kawę. Dzwoni telefon (od niej) ale w słuchawce głucha cisza. Schodzę więc na dół i pytam czemu nie dzwoni do drzwi, a ona mówi mi, że domofon nie działa i przecież mi przez telefon mówiła. Telefon więc też zepsuty. (Ciekaw jestem jak się technik do mnie dostanie) Chodzę teraz po domu wystraszony; boję się spuścić wodę w kiblu albo okno otworzyć…
P.S. Technik się dostał, ale okazuje się że to nie jego działka. Musi przyjść taki z innym śrubokrętem…
P.S II Jedyny taki śrubokręt poszedł sobie na urlop. Rozważamy innego dostawcę internetu…
P.S. III Przyszedł Pan Technik. Przykręcił jedną śrubkę. Trwało to około jedną minutę. Cały był zniesmaczony i oburzony (o co mi chodzi i po co taki dym? Wszak to tylko jedna śrubka!)

12119106_1482684952060936_2653255519598190453_n

Komentarze

comments