Wiosna

… boję się

idąc przez miasto

idąc przez dżunglę

pełną ludzkich bestii…”

Jednak nic się nie zmieniło. A jeżeli już, to chyba na gorsze….

Kilka lat temu szedłem sobie wczesną wiosną obok jakiegoś potoku. Wokół uśpione jeszcze ogródki działkowe, ale przyroda tylko czeka na klaśniecie w dłonie by ruszyć. Jeszcze chłodny wiatr, ale pączki już skupione, ptaszyna się stroi w piórka i w pieśni. Kret zrobił świeżą przetchlinkę. Staram się nie widzieć stosów śmieci, które zima z zażenowaniem okrywała bielą. Teraz poszła, zabrała płaszcz i powychodziły puszki, plastyki i co tylko człowiek naturze może podrzucić. Wiosna jeszcze nie zdążyła przykryć tego zielenią.

Przez łączkę, obok potoku idzie grupa dzieci – na oko druga, może trzecia klasa podstawówki. Pani niesie kukłę. Domyślam się Marzanny. Jeszcze chwila tłumaczenia obrzędu, napięcie i oczekiwanie. Wreszcie następuje ten moment – Marzanna leci do wody. Słowa pani o płynięciu do morza i zabieraniu zimy toną w histerycznym wrzasku. Dziewczynki przemagają strach i napominania pani, starają się podejść jak najbliżej i usiłują napluć na płynącą wolno kukłę. Chłopcy mają przygotowane wcześniej kamienie. Nie dość im utopienia… Miotają kamienie i wywrzaskują najohydniejsze obelgi i wulgaryzmy. Z uwzględnieniem najnowszych trendów politycznych…

Dziwię się ze wiosna jednak przyszła…

P.S. Właśnie widziałem grupę szkolnych dzieci, wychowawczyni niosła Marzannę. Twarze zacięte, pięści zaciśnięte… (brakuje tylko pochodni i haseł o zamachu) Uciekłem w drugą stronę…

Czekam na wprowadzenie publicznych egzekucji…

1044039_200223356802088_220672532_n (2)

Komentarze

comments