Nie uznaję zasady, że o zmarłych tylko dobrze. Zwłaszcza o osobach publicznych. Oto odchodzi jakaś postać, czy to przebrzmiała czy świecąca gwiazdka; tuz rokendrola lub kina, czy tam czegoś z czego się teraz słynie, i wszyscy (większość) na wyprzódki podnieca się jak to go znali, spotkali, ile to dla nich znaczyło i jak odmieniło. Zastanawiam się, ile w tym chęci oddania szacunku i pamięci a ile ogrzania się przez pięć minut w gasnącym ogniu cudzej sławy. Na zasadzie „nie jestem byle kim! Znałem X!” Co samo w sobie jest żałosne, ale niestety częste.
Odszedł niedawno lider zespołu zajmującego się apoteozą chlania, kiełbachy i buraków. I nagle, poprzez sam fakt że zmarł – stał się ikoną alternatywy, duszą i spirytus (nomen omen) movens. Bywalcem i weteranem. Jarocińskim prorokiem. Owszem, sam pamiętam ich bon moty ze sceny – „najlepsza z rana grzana japcana!” albo „po borygo się nie rzygo!”… No po prostu wieszcz! Najbardziej prostackie i debilne teksty i rechoczące panki. Takie proto panko polo. Czułem się tak zażenowany, że nie wiedziałem gdzie się schować. Strasznie nie lubię takich typów i postaw. Nie twierdzę, że trzeba nieustannie na poważnie i na koturnach itd. Ale miast schlebiania najniższym gustom – odrobinę odpowiedzialności za słowo. Albo choć trochę dobrego gustu.
We wspominkach pada również, że był ciepłym, dobrym człowiekiem. Nie znałem go osobiście i nawet nie zamierzam z tym polemizować. Chcę tylko zaznaczyć, że równie sensownie było dodać że miał dwie nogi (chyba że nie miał) i oddychał. Aż przestał.
Z drugiej strony nie znoszę kpin i żarcików z odchodzących. Mieszanie nazwisk, stylów i dokonań. Np zdjęcie Marleya i podpis że Jimmi Hendrix i największy przebój – „Smoke on the water”. To może i było śmieszne (?) za pierwszym czy drugim razem. Ale nieustanna beka z cudzej śmierci… Jeżeli ktoś był zdeklarowanym skurwysynem, zrobił coś bardzo złego, to napiszmy o tym. Ale nie dorabiajmy mu rogów i kopyt. Napiszmy, jeśli musimy kim był i że chuj mu na grób.
Ale w innych przypadkach może lepiej zmilczeć. Dać spokój. Jemu już zapewne wszystko jedno, ale rodzina…
Nikt oczywiście nie zabroni (nawet nie powinien) żadnej z tych postaw. Reakcji na czyjeś odejście. To po prostu kwestia klasy. Tylko niektórzy jednak często repetują….

Komentarze

comments