O pośpiechu i galopadzie, o bezmyślnym uleganiu trendom pisałem już wielekroć. O ich kreowaniu również. Nie to, że usiłuję się pogniewać na rzeczywistość, że spinam Rosynanta ostrogami i pędzę na wiatraczną fortecę. (chociaż może?..) Ale przynajmniej daję wyraz dezaprobacie. Lato. Trwa jeszcze dobrze, jeszcze upał, woda, lody i dzikie beztroskie harce… Ale jest za dobrze. Nie żebym podejrzewał świat czy konkretnych ludzi o jakiś złośliwy spisek, ale ta myśl czasem wydaje się aż nadto uzasadniona. Otóż jak spierdolić dziatwie wakacje? Wystarczy pod koniec lipca, w połowie wakacji ogłosić kiermasze szkolne i promocje na różne przybory i podręczniki. I już każda zabawa jest mocno zakroplona gorzkimi ziołami obowiązków. To jak połączyć carpe diem z memento mori. Tak jak słynna mądrość babek i matek – „nie śmiej się, bo później będziesz płakać!”. Tak jakby śmiech i zabawa była przyczyną późniejszych zmartwień. I tak zaprogramowany młody człowiek nie potrafi się później bawić – mało to, że podświadomie boi się cieszyć, to jeszcze sprzedaje to gówno dalej, najczęściej matka córce. Bo dlaczego miałabyś mieć mniej przejebane niż ja miałam? Oczywiście, że to nasz chrześcijański wrzód, bo mamy cierpieć w poczuciu winy. Bo są tacy co sprzedają lekarstwo na tą wymyśloną chorobę. Ale to już wujek Zygmunt z kolegami wyjaśnił. Niestety – bez większych skutków. Ale tak naprawdę nie o tym chciałem – Rosynant jednak poniósł…
Te wyprzedzające czas wyprzedaże – kiermasz szkolny w połowie wakacji, a zaraz po rozpoczęciu roku zaczyna się promocja zniczy i innych szpejów nagrobnych. A dzień po święcie zmarłych na witrynach już zapierdalają Mikołaje, latają elfy i cwylfy, aniołki zachwalają kolę i fakdonalda a kolędy robią za lekarstwo wymiotne. Jeszcze tylko sylwester i już! Walentynki! Histeria i presja – kup coś! Czyżbyś był samotny? Jak możesz nie być szczęśliwie zakochanym? Jak możesz popełniać taki nietakt i nie być konsumentem? Jeszcze dobrze trzymająca zima, ale już wyprzedaż wszystkiego co zimowe. Ledwo wmówili ci, że musisz kupić nowy fason zimowej kurtki i jakieś narty, ale już każą ci rzucić to wszystko i lecieć stroić się w wiosenne szmatki I takich przykładów z uwzględnieniem jeszcze lokalnych atrakcji jest mnóstwo przez okrągły rok. Czasem zastanawiam się, czy przez nieuwagę nie ogłoszą po Walentynkach kiermaszu szkolnego a po nim sylwestra i w ten sposób dogonią własny ogon. A nawet zdublują…
Nie razi mnie oferta biur podróży z propozycjami na każdą porę roku, bo oni działają w innym trybie i zawsze gdzieś na świecie jest jakaś wiosna czy zima. Co kto chce. Ale dlaczego nie można cieszyć się tym co aktualnie jest? Dlaczego zostawiamy soczysty, niedojedzony kęs lata i już skaczemy żeby pierwszemu dosięgnąć jeszcze niedojrzałą jesień? A i tą po chwili porzucamy dla zimy, by ją wypluć, zanim się porządnie dozna mrozu i lecimy do wiosny. Ale żeby choć ją docenić, dopieścić się wszystkimi jej walorami – nie! Nawet trzymając ją w ramionach już wyglądamy jej przez ramię czy lato nie idzie…

Kiermasz. Nieustanna wyprzedaż…

Komentarze

comments