Nie znoszę głosować przeciw komuś, bo nie chcę by określało mnie to, czego nie chcę i nie lubię. Nie znoszę wręcz głosować na mniejsze zło, bo to znaczy, że ktoś mnie stawia pod ścianą…
Dokonań Majchrowskiego starajacego się o piątą już kadencję, krakusom przedstawiać nie trzeba. Są naprawdę nie do przecenienia, ale pokrótce – korytarze przewietrzania miasta zatkane nowymi osiedlami. Nie mieszkającym w Krakowie wyjaśnię – miasto leży w głębokiej niecce i wiatr sobie wieje górą a my się kisimy. Przy milionie aut, tysiącach śmieciowych i węglowych pieców i zakładach przemysłowych (huta!) to morderstwo. Było kilka korytarzy, którymi wpadał wiatr i przewietrzał. Już nie. Powstały nowe osiedla… Oczywiście są potrzebne, ale mamy na tyle terenów, że nie ma potrzeby wycinać parków, lasów podmiejskich czy stawiać je w tych newralgicznych miejscach. Same te osiedla są wybudowane bez odpowiedniej infrastruktury drogowej, co powoduje, że wąską dwupasmową szosą, na obrzeża miasta sunie sznur samochodów z prędkością trzy na godzinę. Rano do miasta a po południu z powrotem. Ludzie, którzy kupili mieszkanie w cichej podmiejskiej enklawie (których wieniec otacza miasto) spędzają więcej czasu w aucie niż w wymarzonym, kupionym za ciężkie pieniądze mieszkaniu. Budowanie bez uwzględnienia opinii mieszkańców, fachowców różnych dziedzin, ekologów, konserwatorów i historyków… Przykłady można rozwijać i mnożyć. Dlaczego ten facet jest tak nieruszalny? Bo to nasz lokalny makiaweli pierwszej wody! Przez czas trwania swojej władzy zbudował tak potężny dwór, taki tłum klientów ze wszystkich opcji politycznych, powiązanych wspólną machloją czy biznesem, że w ich interesie jest, by trwał. Może więc, bez odstępstwa od prawdy powiedzieć o sobie, że jest apolityczny. I argumenty, że zbudował w mieście to, czy tamto są idiotyczne. Bo taki jest jego zakres obowiązków. To tak, jakby piekarz chwalił się, że w trakcie pracy chleby piecze. Jestem pierwszy który chciałby go pogonić!.. Ale tlumiąc odruch wymiotny jednak  pójdę zagłosować na niego.

Nie znoszę głosować przeciw komuś, bo nie chcę by określało mnie to, czego nie chcę i nie lubię. Nie znoszę wręcz głosować na mniejsze zło, bo to znaczy że ktoś mnie stawia pod ścianą i każe wybierać czy mi przypierdoli z buta czy pałką. Ale niech nie łudzą się ci, którzy w zapiekłym i słusznym gniewie, w odruchu buntu chcą zagłosować na Wasserman. Bo nie głosujecie na Wasserman tylko na Kaczyńskiego, na Suskiego, na Błaszczaka i Macierewicza. Na Piotrowicza i Pawłowicz. Bo panna wanna nie ma nic do powiedzenia (jak i reszta tej bandy). Bo nawet nie pierdnie bez pozwolenia i będziemy mieli miasto urządzane i zarządzane z Warszawy. Nie mam nic do tego zacnego miasta, ale chyba nie po to głosujemy? Bo będziemy mieli kontrolę medalików w środkach komunikacji i lotne kontrole krucyfiksów w domach. Bo będzie nam się brunatne gówno po ulicach bezkarnie toczyć. Bo nam Suski czy inny Macierewicz kolejny port wybuduje a Tatry przesuną bardziej w prawo (albo w lewo) bo zasłaniają widok. Bo nam po wąskich uliczkach bedą się rozbijać  kolumny rządowych limuzyn. Walka ze smogiem? Przecież kasę na to zamiast na ów cel dostał Rydzyk. A nie ma takiej maski smogowej która by chroniła przed holistycznie traktującym organizm rakiem jakim jest PiS. Czy chcemy kolejnego kościoła czy kaplicy na każdym skrzyżowaniu? I poświęcania (za grubą kasę) każdej klapy od kanału? Czy chcemy trybuny nienawiści z której będą się prześcigali w próbie przypodobania się prezesikowi kolejni pinokie i giganci intelektu?
Głosując na nią głosujemy na nepotyzm w niespotykanej skali, bo na tym jak na razie polega dobra zmiana. A przykłady widzimy w całej Polsce. Czekałyby nas zmiany na praktycznie każdym stanowisku włącznie ze sprzątaczką. W każdym szpitalu, szkole, urzędzie i gdzie tylko będzie można. I kryterium doboru nigdzie nie byłaby kompetencja czy doświadczenie, tylko znane i cenione w tym obozie „mierny, bierny ale wierny”.
Powiecie że zarzuty groteskowe i przesadzone? Od początku tej kadencji czytając wieczorem o wybrykach tej ekipy myślę sobie „doszli do dna – gorzej już być może”. I za każdym razem przekonuję się w jakim byłem błędzie. Z jakichś powodów kabarety w Polsce padły.

I już widzę, nawet się specjalnie nie wysilając, Kaczyńskiego na Wawel wjeżdżającego w lektyce…

 

Komentarze

comments